Zwycięstwo aktualnego włodarza danego miasta w pierwszej turze w kolejnej kadencji jest zawsze dla niego demotywacją. Po co właściwie się starać, skoro i tak mnie wybiorą?
Właśnie dlatego idźmy na wybory i głosujmy na kontrkandydatów, żeby włodarze poczuli oddech na plecach - bo to tylko znaczy, że trzeba się starać. Bez referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz nie byłoby przecież "karty warszawiaka"...
Idźmy, głosujmy, podnośmy frekwencję, uniemożliwiając zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz w pierwszej turze - aby Pani Prezydent nie uznała, że wszystko jest piękne i nic nie wymaga poprawy. Otóż poprawy wymaga dużo/ To stałe prawo: kiedy praca naukowa nie ma prawdziwego recenzenta - traci na wartości. Kiedy rządzący nie mają prawdziwej opozycji - jakość władzy spada. W tym kontekście nie rozumiem decyzji o wystawieniu jako kontrkandydata popieranego przez największą partię de nomine opozycyjną p PIS - Pana Jacka Sasina, który - na dziś - nie zagrozi reelekcji Hanny Gronkiewicz-Waltz już w pierwszej turze.
A zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz w pierwszej turze nie byłoby dobre dla demokracji, skoro już teraz Pani Prezydent niespecjalnie chce merytorycznej dyskusji z kontrkandydatami, uznając, że skoro wciąż jest wybierana, to wszystko jest w porządku. Postawa "my i nasi mieszkańcy" nie jest właściwa dla REPREZENTANTA mieszkańców, jakim powinien być każdy radny, wójt, burmistrz, prezydent miasta, poseł... - nie, zdecydowanie przypomina dwór Ludwika XVI i Marię Antoninę. Tam była postawa: "Nie mają chleba? Niech jedzą ciastka".
Pani Prezydent: jest Pani reprezentantką mieszkańców Warszawy - także tych, którzy na Panią nie głosowali - a nie jakiejś partii; proszę, niech Pani o tym pamięta.